wtorek, 12 października 2010

Moje refleksje: medialne memento mori

Dzień - mimo wszystko - dobry Państwu!


Oto dzisiejsze nagłówki z mediów polskich i zagranicznych:


"Siedemnaście osób zginęło, a jedna została ranna w zderzeniu busa z ciężarówką w Nowym Mieście nad Pilicą na Mazowszu."
"Zderzenie statków na Morzu Północnym. Z tankowca wycieka paliwo"
"Krwawy zamach kartelu Sinaloa na policjantów"
"Rzadka choroba dziecka, nie może jeść mięsa"
"Tropical Storm Paula nears hurricane status"
"Last suspect in Bronx anti-gay attacks to be arraigned"
"Oprah Winfrey says she's disappointed by school abuse case verdict" 

A to zaledwie jeden poranek - z 365 podobnych w roku - i tytuły newsów umieszczone przez  dziennikarzy "na samym topie".

Czytając / oglądając / słuchając doniesienia z dzisiejszych mediów, można odnieść wrażenie, że tradycyjnie wyśmiewane w towarzystwie osoby, wróżące rychły "koniec Świata", mają jednak rację. Przecież już teraz nie dzieje się nic poza śmiercią, gwałtem i zniszczeniem! Czyż to nie jest zastanawiające?!

Oczywiście, że jest zastanawiające, ale bynajmniej nie to, że coś takiego się dzieje - bo katastrofy działy się zawsze - podobnie jak towarzyszące im cierpienie - są one nieodłącznym elementem tego padołu. Wystarczy odnotować, że w Średniowieczu o wiele rzadziej umierało się z przyczyn naturalnych niż obecnie. Sęk w tym, że wówczas nie było radia, telewizji, gazet i Internetu - w związku z czym zasięg rozchodzenia się tego typu informacji był znikomy, a sama jej propagacja, o wiele wolniejsza niż obecnie.

A przecież z własnego doświadczenia wiemy, że dookoła dzieje się również wiele pozytywnych rzeczy - mają miejsce wspaniałe przedsięwzięcia naukowe i kulturalne, odnosimy sukcesy w życiu prywatnym i zawodowym, powstają nowe drogi i domy, naukowcy dokonują coraz to nowych odkryć itd. Jednak te wszystkie wydarzenia, są jakby o wiele mniej widoczne w mediach - nie tylko w Polsce. Ba nawet jeśli wspomina się o nich to najczęściej w świetle negatywnym - przykłady: budowa II linii warszawskiego metra postrzegana jest w mediach wyłącznie od strony "katastrofalnych korków", modernizacja Linii Średnicowej - wyłącznie z punktu widzenia "utrudnień dla podróżnych" - a to tylko komunikacja i tylko w jednej Warszawie - żeby nie sięgać do innych obszarów naszego życia czy innych lokalizacji. W tym momencie musi pojawić się pytanie: DLACZEGO TAK JEST?

W zasadzie wyłaniają się z tego dwie odpowiedzi. Albo gatunek ludzki ma jakiś potężny problem z psychiką i tak naprawdę interesują go przede wszystkim doniesienia z pogranicza makabry - słowem, to jest to, co nas "kręci", albo z (tu pojawia się teoria spisku) - właścicielom mediów zależy na kreowaniu katastroficznego obrazu Świata..., a celowo wyciszane są doniesienia pozytywne - nawet te, których już przemilczeć się nie da, rzadko trafiają na "pierwsze strony gazet". Oczywiście jeśli przyjąć tezę, że to ludzkość ma coś-nie-do-końca-tak-pod-sufitem, to wówczas nie ma się co dziwić właścicielom mediów - wszak zadaniem każdej redakcji jest dbanie o jak największą popularność oferowanego produktu, bo to się przekłada na liczbę reklamodawców, a więc na czysty, żywy szmal (czyli rzecz, która zdecydowanie "kręci" większą część ludzkości).

Warto w tym miejscu nawiązać do dzisiejszej tragedii - zderzenia busa z ciężarówką - w którym to zginęło już 18 osób (według doniesienia z ostatniej chwili). Oczywiście, że jest tragiczne to, że zginęli ludzie w wypadku busa, tak, jak było tragiczne to, że zginęli ludzie w autokarze w Niemczech i w zasadzie nie ma nic niewłaściwego w tym, że podaje się taką informację w mediach. Z drugiej jednak strony, w każdy jeden weekend ginie więcej niż stu ludzi na - tylko polskich - drogach, niekiedy te wypadki są bardzo makabryczne i... nie stanowi to "tematu" na następne kilka tygodni - co w świetle ostatnio modnej tematyki, można by uznać, za pewną medialną niekonsekwencję.

To samo dotyczy ciężko chorych dzieci. Zapewne pamiętają Państwo wiele tygodni z operowanym Tomkiem w polskich mediach, teraz mamy dziecko, które nie może jeść mięsa i... nie wiemy jeszcze jak długo będzie to jednym z naczelnych tematów medialnych w Polsce. Generalnie, jak nie wypadek to krzyże, a jak nie krzyże to znowu.. wypadki. O co chodzi? Czy dzieje się coś, od czego trzeba odwrócić uwagę społeczeństwa? Tylko grzecznie pytam.

Mam tu w sąsiedztwie Wojewódzki Szpital Dziecięcy w Warszawie, w którym jest bardzo wiele ciężko chorych dzieci... los żadnego z nich nie stanowi tematu dla mediów, szczególnie na pierwszych stronach gazet. Dlaczego? Przecież też cierpią, też są chore, też niekiedy umierają, ale w tym czasie, cała Polska dowiaduje się, że jedno dziecko nie może jeść mięsa. Panowie żurnaliści, może czas się opamiętać i zrozumieć, że każdy z nas może chorować, a nawet o zgrozo - umrzeć - i nie koniecznie musimy całą ramówkę pierwszej strony wypełniać tego typu informacjami, bo co nam to daje w praktyce? W średniowieczu głoszono po prostu hasło: Memento mori (łac. pamiętaj o śmierci) - co doskonale zastępowało potrzebę rozgłaszania informacji o tym, ilu i jakich ludzi zadźgali w lesie zbójcy ostatniej nocy, kogo spalono na stosie i za co oraz ilu szlachetnych rycerzy poległo w pojedynku pod zajazdem "Barabasz", poza tym jednak - toczyło się życie.

Każdy z nas, każdy kto się urodził, musi umrzeć, a niekiedy dziwimy się czyjąś śmiercią tak, jakbyśmy byli przekonani, że w tym ciele, będziemy żyć wiecznie i nie możemy uwierzyć, że kogoś spotkała śmierć. A przecież spotka ona każdego z nas, bez wyjątku i może się to stać dosłownie w dowolnym momencie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz