czwartek, 2 czerwca 2011

Trzy grosze: Polacy i nazwy obce.

Dawno nic nie napisałem na blogu. Przepraszam ewentualnych zawiedzionych. Cóż, prozaiczna sprawa: nawał pracy po prostu.

Dziś jednak, napotkałem na jednej z grup dyskusyjnych, ciekawą dyskusję dotyczącą zmiany marki sieci Era GSM na T-Mobile i - niejako przy okazji - pojawił się w tej dyskusji temat dotyczący prawidłowej, polskiej wymowy nazwy T-Mobile. Pomyślałem, że temat wymowy obcych nazw w języku polskim jest ciekawy, intryguje mnie od lat i... w zasadzie zasługuje na choćby krótką notkę.

Szczerze mówiąc, zawsze mnie zastanawia to, że choć Polacy to Naród niezbyt garnący się do nauki języków (statystycznie), to z drugiej strony przywiązujący zadziwiającą wagę do "udawania" obcej wymowy, w obcych nazwach.

Oczywiście ponieważ - siłą rzeczy - łączy się to z tym pierwszym, wychodzą z tego niezłe "jaja" jak właśnie "ti mobajl" czy "kerfur", chociaż to pierwsze brzmi zupełnie inaczej z niemiecka, a to drugie to słowo francuskie (oznaczające po prostu... skrzyżowanie) i wymawia się je fonetycznie - mniej więcej - jako specyficznie zmiękczone "khiarfur" (gdzie "h" jest prawie niesłyszalnym przydechem), a "r" to typowe francuskie "r".

Więc może lepiej byłoby robić tak, jak Anglicy czy Francuzi: po prostu czytać obcą nazwę "po swojemu" lub stworzyć jakiś własny odpowiednik fonetyczny, jeśli czytane "po swojemu" brzmi dziwnie lub nie da się wypowiedzieć?

Zauważcie, że w Niemczech, Francji czy Anglii/USA - nikt, poza Polakami ;-) - nie mówi np. Warszawa, tylko Warschau, Varsovie czy Warsaw - bo dla nich Vahrshavah czy... jakoś tak - nie jest możliwe do wymówienia i oni o tym wiedzą.

Ot takie moje lingwistyczne 3gr na temat obcych nazw na marginesie tej dyskusji. :)

1 komentarz:

  1. z t-mobile się nie zgodzę... akurat to, że jest to niemiecka marka w Polsce jest średnio kojarzone IMHO, i dużo bardziej popularna jest 'naleciałość' z UK. A co do wymowy... "jestem w te-mobile" albo "jestem w orange"? Niestety te nazwy nie były tworzone na rynek lokalny (aczkolwiek mamy 'oranż' w naszym języku (-; ) i... właśnie "czytamy to po swojemu", jak sugeruje autor! Czy przejmujemy się poprawnością? Ano nie - wypada chociażby przytoczyć "kerfura", który nie ma z oryginalną nazwą za wiele wspólnego, ale jest wymawialny i brzmi swojsko :)

    OdpowiedzUsuń