wtorek, 2 listopada 2010

Moje refleksje: sprawiedliwość okiem korporacji ...

Dziś zacznę nietypowo - od filmu:



Pierwszą, moją refleksją, jaką wzbudził ten propagandowy klip, było swoiste uczucie déjà vu - przecież to już było! To już było i to nie raz!...

Przed oczami stanął mi mały dzieciak, donoszący radzieckiej władzy na swego ojca, który ośmielił się śmiać z dowcipu o tow. Stalinie. Zaraz potem obraz funkcjonariuszy NKWD aresztujących tegoż ojca, a następnie strzelających mu w tył głowy w ciemnym zaułku - jako "wrogowi ludu pracującego miast i wsi".

Następny obraz to wieśniak, który zazdroszcząc sąsiadowi większego gospodarstwa i żony, biegnie cichaczem na gestapo, aby donieść, że jego sąsiedzi przechowują rodzinę żydowską w piwnicy swego domu... co stałoby się dalej, wszyscy domyślamy się z lekcji historii...

I oto mija kilkadziesiąt zaledwie lat. W lansowanym dziś modelu, mamy żonę, która - jak można domniemywać - przez wiele lat żyła z pieniędzy, które zarabiał jej mąż. Przez cały ten czas nie przeszkadzał jej fakt, iż mąż używa kradzionego oprogramowania. Dopiero damskie majteczki znalezione w walizce męża powodują, że staje się ona... "praworządna" i odczuwa nieprzepartą chęć doniesienie na niego! Oczywiście 600000 zł, które przypada jej w udziale, nie grają tu już zupełnie żadnej roli. To czysty fuks!

Problem w tym, że w świetle obowiązującego prawa - jeśli już chcemy być praworządni do upadłego - przestępstwo należy zgłaszać niezwłocznie w chwili, gdy się o nim dowiadujemy, a nie po latach, gdy popełniający je przestępca nam podpadnie, czyż nie?

Czego więc uczy nas ten film? Uczy nas, że kradzież jest zła, gdyż zwyczajnie powinniśmy zapłacić komuś za to, co ten ktoś dla nas robi - poświęcając swój własny czas, talent i energię? Ależ skąd!

Uczy nas, że jeśli będziemy kradli - to sami zostaniemy okradzeni? Też nie. Co najwyżej uczy młodych zawierających związki małżeńskie, że intercyza - czyli spisany podział majątku należącego do osób zakładających rodzinę - jest jednak dobrą rzeczą, powodującą, że sytuacja majątkowa od początku jest klarowna. Każdy z małżonków ma to, co sam wypracował i nic więcej - zupełnie jak w realnym życiu... chciałoby się powiedzieć.

W pewnym sensie, filmik ten uczy nas, że jeśli będziemy zdradzali, to zostaniemy zdradzeni - i to chyba jest jedyny plus tego przekazu. A raczej byłby, gdyby nie fakt, że niestety nie na to kładą nacisk jego autorzy. Przesłanie ma być proste: donieś, a czeka Cię nagroda! Tak, to jest to samo przesłanie, które wtłaczał do głów zwykłych ludzi, każdy system totalitarny w historii! Ktoś może powiedzieć, że przesadzam, że od używania pirackiego oprogramowania do tragedii jest bardzo daleko. Zastanówmy się, czy aby na pewno tak jest?

Co jeśli ten mąż, w tzw. afekcie, dźgnie swoją żonę nożem kuchennym czy zabije ją siekierą (np. zanim na niego doniesie - albo już po całej sprawie, gdy zabrano mu połowę majątku - i teraz to jego pożera nagła żądza zemsty)?

Co wówczas będziemy mieli?
Ze zwykłego złodziejstwa będziemy mieli tragedię?!
Morderstwo w zamian za nielegalnego Photoshopa?!
Strach się bać do czego może doprowadzić taka propaganda!!!

Czy naprawdę o to chodzi w tej kampanii, wątpię - osobiście nie podejrzewam, żeby świadomie takie właśnie cele przyświecały twórcom tego "arcydzieła marketingu".

Z drugiej jednak strony, zanim stworzy się coś moralnie wątpliwego, trzeba naprawdę dłuuugo posiedzieć i przemyśleć możliwe skutki - bo mogą być one bardzo odległe od zamierzonych.

Polecam również świetny i skłaniający do refleksji felieton Jarosława Lipszyca: "INFOHOLIK: Porozmawiajmy jak terrorysta z pedofilem"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz